sobota, 22 stycznia 2011

Marcin Wolski - Wallenrod

Mam wrażenie, że historyczno-fantastyczna seria „Zwrotnice czasu” jest jakoś słabo promowana, może to po prostu kwestia nie dbającego o to wydawcy (Narodowe Centrum Kultury, a nie np. Fabryka Słów). A szkoda, bo są to interesujące i ważne książki, które mogą odnieść sukces na obecnej fali patriotycznych uniesień. Poza tym – książki są luksusowo wydane, o przemyślanej szacie graficznej, z dołączoną mapką-plakatem (Burza Parowskiego) albo z autentycznymi plakatami z międzywojnia (Wallenrod).

Wallenrod to druga pozycja z tego cyklu, zupełnie niepowiązana fabularnie z Burzą – historia kreślona pewną ręką starego pisarskiego wyjadacza Marcina Wolskiego (kilkadziesiąt książek na koncie), w której dał się ponieść swoim historyczno-spekulatywnym pasjom. Punktem wyjścia jest tu nie tyle wygrana z Niemcami, co… wejście z nimi w tymczasowy sojusz. Z czysto racjonalnej perspektywy, w obliczu nadchodzącej wojny i zagrożenia sowieckiego była to być może najlepsza (jedyna możliwa?) decyzja, podjęta zresztą w powieści przez… samego Piłsudskiego, w celu ratowania Polski (powieściowy Piłsudski żyje dłużej, i tylko on ma na tyle wysoki autorytet, by przekonać do tego Adolfa). Sam coraz bardziej sprzyjam się ku tej opinii, wojna na Zachodzie była głównie na rękę Stalinowi, cierpliwie czekającemu, by do wyniszczonej Europy wkroczyć w glorii zwycięzcy i pogromcy faszyzmu.

Punkt wyjściowy powieści jest zatem naprawdę znakomity, Wolski ciągnie tą historyczną akcję-spekulację do roku 1945, konsekwencje i zachowania postaci historycznych są wiarygodne; znać tu rękę historyka. Nie jest to jednak wyłączna treść akcji - całe te polityczno-wojenne zawirowania obserwujemy z punktu widzenia Haliny Szymańskiej, alias Heleny Schimeck, pół-Polki, pół-Żydówki, a poza tym polskiej agentki u władz faszystowskich, mającej ciągły kontakt z Hitlerem i spółką, więc doskonale zorientowanej, co w trawie piszczy. To trochę taki Bond w spódnicy, no i to ona właśnie jest tytułowym Wallenrodem. Wolski zresztą lubi takie sensacyjno-szpiegowsko-komiksowe klimaty, i jako czytadło powieść sprawdza się znakomicie, choć, przyznam, ów wątek historii alternatywnej był dla mnie ciekawszy.

Niemcom hitlerowskim i nam początkowo sojusz jest na rękę – oni anektują Czechy, my Słowację, i wspólnymi siłami gromimy Sowietów. Sytuacja jednak się komplikuje, Hitler bynajmniej nie staje się łagodnym barankiem i realizuje własne zbrodnicze plany, a historia Europy przybiera naprawdę zaskakujący obrót. Jaki – o tym w powieści. A Polska ma kaca moralnego i popsutą opinię z powodu przymierza z diabłem. Mimo wszystko, twierdzi Wolski, nawiązując do przedwojennych słów Becka, w przypadku narodów czasem są sytuacje, gdy przetrwanie jest ważniejsze niż honor. Przegranemu państwu honor jest potrzebny „jak umarłemu kadzidło”. Czy ma rację? Odpowiedź zostawiam czytelnikowi.

Warto przeczytać - moim zdaniem książki z tej serii są lepsze od chociażby okrutnie monotonnego i przewidywalnego „www.1939.com”, a wciąż są atrakcyjne jako czytadła – kilka godzin satysfakcjonującej lektury dla lubiących historię i fantastykę, ale też agentów i szpiegów. Zwłaszcza w spódnicy.

(recenzję pisałem w kwietniu 2010)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga