Marcin Wolski szybciej pisze książki, niż ja czytam.O kolejnej, "Prezydent von Dyzma", tutaj.
Pojawiły się nowe półki w mieszkaniu. W swojej naiwności sądziłem, że wreszcie zmieści mi się cała biblioteczka, ale zmieściło się jakieś dwie trzecie. Sporo wciąż nieprzeczytanych, ku memu zdziwieniu - "Morfina" Twardocha, "Fuga" Szostaka, "Czarne" Kańtoch, "Kamienna ćma" Matuszka, "Sensownik Matki Polski" Lewandowskiego", "Słowo i miecz" Jabłońskiego, "Korona śniegu i krwi" Cherezińskiej, "Cmentarz w Pradze" Eco, "O pięknie" Smith, "Eifelheim" Flynna, 2x Ayn Rand... A niektórzy narzekają, że nie mają co czytać, bo skończyli "Taniec ze smokami"...
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Jako fanka Wolskiego nie mogę przejść obojętnie obok tej książki. Niedługo ją zdobędę:)
OdpowiedzUsuń