W Mapie i terytorium Houellebecq z radykalnego krytyka zachodniej
cywilizacji przeistoczył się raczej w łagodnego melancholika. Wciąż ma obsesję
na punkcie śmierci; uśmierca nawet w powieści francuskiego pisarza, Michela
Houellebecqa (spoileruję tu tak samo jak blurb
tylnookładkowy). Kto wie, może inspirował się przy tym buddyjską techniką
medytacji nad zwłokami, Asubhā, wspomnianą
w powieści. Pewnie, roślinki zarosną w końcu fabryki-molochy, tak jak zarosły
ruiny niejednej cywilizacji, a ludzkie ciało zjedzą robaki, ale sposobem
ominięcia śmierci już nie jest tylko seks z Tajkami, a raczej pogodny epikureizm
i francuska sztuka życia.
O czym traktuje powieść?
Zaryzykowałbym, że jest pochwałą nadawania znaczeń, twórczości jako specyficznie
ludzkiej cechy, nieobecnej w naturze i trochę zapomnianej w epoce przemysłowej.
Świat jest „wszystkim, tylko nie przedmiotem artystycznej ekspresji”, dopiero
poprzez nadanie mu znaczenia staje się czymś ciekawym i „ludzkim”. Dlatego to mapa
jest ciekawsza niż terytorium. Jed Martin odnosi artystyczne sukcesy,
fotografując mapy Michelina; kontrastują z nimi zdjęcia satelitarne ukazanych
na tychże mapach obszarów, będące tylko zbiorem nieciekawych plam. Zatem fotografia
mapy, jako przedmiot artystyczny, staje się czymś podwójnie interesującym.
Wiążąca się z tym
opozycja „sztuczne-naturalne” idzie więc trochę w poprzek wartościowaniu, do
którego jesteśmy przyzwyczajeni. Przezwyciężanie porządku natury i jej praw (przynajmniej
niektórych) jest jak najbardziej pożądane. Krytyce podlega więc „naturalna”
kremacja, jeśli motywowana chęcią „ponownego zjednoczenia z naturą”, a
„naturalne” starzenie się i umieranie to jakiś paskudny skandal. Dlatego
silikonowe (sztuczne) piersi jednej z bohaterek są już jak najbardziej w
porządku, gdyż przedłużają znacznie jej atrakcyjność seksualną. Człowiek jako
taki jest w świecie czymś „sztucznym”, bo wyrósł ponad biologię. Silnej krytyce
podlega tu też eutanazja – ucieczka od życia i człowieczeństwa. Samobójstwo to
przyznanie naturze racji, niejako uprzedzenie jej.
A kultura? Dziś jej dwa
bieguny to fun i kicz z jednej
strony, rozpacz i nihilizm z drugiej. Przy czym sukces komercyjny
usprawiedliwia właściwie sztukę z obu stron barykady. Tu nihilista dotychczasowy
Houellebecq wydaje się mimo wszystko preferować fun, skoro napawa go niesmakiem fakt, że wartość handlowa
cierpienia i śmierci przewyższa wartość rozkoszy i seksu, o czym świadczyć ma
popularność i dochodowość szwajcarskiej instytucji Dignitas (autentycznej)
udzielającej eutanazji – na tej samej ulicy znajduje się dom publiczny, ale
świeci pustkami.
Nie tylko w krytyce
eutanazji powieść zaskakuje ostrożnym konserwatyzmem. Mamy w niej sugestię, że
wyniesiona dziś na piedestał seksualność jest źródłem cierpień, konfliktów i
zbrodni. Podobnie jak pieniądze, chyba że traktowane są bez namiętności. Mamy
kpinę z ekonomii, która nie jest ani nauką, ani sztuką, a wróżeniem z fusów. Powieść
przypomina też o chwalebnej roli rzemiosła, przewiduje rychły powrót do łask
rzemiosł zapomnianych i sugeruje, że kolejne kryzysy ekonomiczne (2012+)
Francja przetrwa dzięki rolnictwu i turystyce. A że zostanie zaludniona, nawet
na terenach wiejskich, przez Chińczyków i Rosjan, nic się nie stanie; zresztą, dzisiejsza
fala emigracji wygaśnie za jakąś dekadę, a kolejne pokolenie (i Francuzów, i
emigrantów) cechować się będzie większym tradycjonalizmem. Autor Cząstek elementarnych wydaje się więc być
umiarkowanym optymistą, jeśli chodzi o los świata. Gdyby tylko nie ta
nieszczęsna konieczność umierania, byłoby już w ogóle fajnie. Warto nadmienić,
że powieściowy Michel Houellebecq, ateista, pół roku przed śmiercią przyjmuje
chrzest i raczej nie jest to motywowane strachem przed śmiercią, a ostrożną
nadzieją.
Ale raczej to tylko
elementy trudnego do zaszufladkowania światopoglądu autora, nie zgadzającego
się na konieczność śmierci i płodzenia potomstwa i tęskniącego za postczłowiekiem,
który uwolniony ze śmierci będzie mógł oddać się pełni człowieczeństwa – sztuce
życia i użycia, twórczości i nadawaniu sensu. Powrót do tradycji będzie wówczas
jak najbardziej możliwy; to, co godne w niej uwagi, zostanie ocalone, ale nie
będzie on już koniecznością, a wyborem.
Michel Houellebecq, Mapa i terytorium, Warszawa 2011.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz