sobota, 22 stycznia 2011

Szczepan Twardoch - Wyznania prowincjusza

Ostatnia książka Twardocha to zbiór naprawdę świetnych esejów, głównie historycznych i socjologicznych, których punktem wyjścia jest najczęściej literatura, film czy dzieło sztuki, ale nie tylko. Towarzyszymy autorowi w erudycyjnych podróżach zarówno po świecie kultury wysokiej i niskiej, ale też i po arktycznej Rosji. 

Podejście Twardocha cechuje się zarazem pewną zdrową dumą ze swojego „prowincjonalnego” miejsca w Polsce (Śląsk) i na świecie, jak i też pewnością, że następuje powolna śmierć obecnych kultur i cywilizacji – najprawdopodobniej zniknie i Śląsk, i Polska, a i Europa za kilkanaście czy kilkadziesiąt lat ulegnie (już ulega) radykalnej metamorfozie – nie będzie to zresztą pierwsza z „apokalips” czy „końców świata”, które już miały miejsce w historii, nie musi zresztą to być typowa inwazja militarna czy jakiś NWO. Jak bowiem wygląda Europa? Kobiety nie chcą mieć dzieci, a mężczyźni nie chcą walczyć – nawet wobec własnej chuliganerii jesteśmy bezsilni, a co dopiero wobec realnego zagrożenia z zewnątrz.

Absurdy lewicowych utopii są obecnie tak oczywiste, że Twardoch nawet niespecjalnie z nimi polemizuje, ale jeśli ktoś sądziłby, że w takim razie przyzna rację prawicowym publicystom, straszącym nas wizjami nadejścia liberalnego totalitaryzmu, też się myli. Oto cytat (str. 162): 

„Jak pokazuje nam przykład Europy Zachodniej, laicyzacja wcale nie prowadzi do totalitaryzmu (…). W rzeczywistości laicka Europa jest miękka, niezdolna do przemocy wewnętrznej (która jest przecież jego warunkiem), odurzona dostatkiem i rozpustą, zainteresowana głównie konsumpcją i seksem oraz skoncentrowana na pokonywaniu – postrzeganych jako tragedie – splotów tych dwóch wątków. Tym komplikacjom poświęcona jest znakomita większość współczesnej europejskiej twórczości literackiej, filmowej i innej, bo też niewiele więcej w ogóle Europejczyków obchodzi. Europejczycy są niezdolni nawet do przemocy w imię obrony własnego „stylu życia”, na co słusznie wskazywała Oriana Fallaci. (…) Dlatego twierdzę, że „totalny demoliberalizm” to optymistyczna wizja, bo prawdziwa, demoliberalna Europa jest nagą, odurzoną narkotykami kobietą, klęczącą w pyle, na łasce niechętnych jej domowi żołdaków”. 

O Polsce, której podstawą polityki jest ”wymachiwanie trupami”, też ma Twardoch nienajlepszą opinię, choć marzy o tym, byśmy wreszcie, jako naród, dojrzeli. Nie ma narodów „niewinnych”, może nawet dla Polski przydałaby się taka „utrata dziewictwa”, którą byłoby np. powieszenie z woli ludu agenta rosyjskiego, ostatniego naszego króla, Stanisława Augusta Poniatowskiego. Nie potrzebujemy żadnego „pokrzepiania serc”, ale raczej „zastrzyku z adrenaliny”. Innymi słowy, „kopnięcia żubra w d…”, jak to dosadnie określił Rymkiewicz, czego dokonał kilka lat temu Jarosław Kaczyński.

Historiozoficzne postrzeganie świata określa wybór lektur autora. Sandor Marai, Ernst Junger, Cormac McCarthy (Droga), Jarosław Rymkiewicz (Wieszanie), Wasilij Grossman (Życie i los), Chuck Palahniuk – wspólny mianownik to pisanie o radykalnych przełomach historycznych, o rewolucjach i wojnach zmieniających porządek świata, czy to z perspektywy ich uczestnika, czy badacza, czy wreszcie z na poły fantastycznej perspektywy literatury postapokaliptycznej.

Być może współczesna kultura, (częściej ta popularna niż wysoka, no i oczywiście ta niezajęta „konsumpcją i seksem”) jakoś przeczuwa to nadchodzące przewartościowanie, kryzys, rewolucję, czy po prostu własne powolne zaniknięcie – jeśli tak, to lektura esejów Twardocha i relacji z jego „postapokaliptycznych” lektur nam to uświadomi i sprawi, że będziemy spać spokojnie. Albo wręcz przeciwnie. 

Brakuje mi w książce kilku esejów – tego o książce Lecha Jęczmyka „Trzy końce historii czyli nowe średniowiecze” albo tego o „Walcu stulecia” Ziemkiewicza (oba zamieścił „Czas Fantastyki”) – nie wiem, dlaczego akurat je pominięto, książka i tak nie grzeszy objętością, co uważam zresztą za jedyną jej wadę.

(recenzję pisałem w listopadzie 2010)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Archiwum bloga