poniedziałek, 18 marca 2013

Chestertona droga do Rzymu



W Kościele katolickim i konwersji Chesterton opowiada o tym, co skłoniło go do wejścia w szeregi strasznych papistów i dlaczego uległ nachalnej katopropagandzie. Otóż, zbyt cenił wolność i rozum, by wybrać coś innego. Świat miota się pomiędzy zakazywaniem czego popadnie a przyzwalaniem na wszystko. Nie wie, czy zdecydować się na wróżki, horoskopy i przepowiednie o końcu świata czy na radykalnego Dawkinsa i scjentyzm, ale generalnie jedno i drugie uważa za fajne, bo skoro Kościół tego nie lubi, to coś w tym musi być.


Dowcip polega na tym, że w Kościele jedne skrajne idee są równoważone przez inne, tylko co jakiś czas kolejni rewolucjoniści „odkrywają” którąś z nich, czerpiąc z bogatego dorobku Kościoła. Kalwin „odkrył” wszechmoc Boga i tak się jej przestraszył, że aż zanegował wolność. Ktoś inny odkrył wolność i tak mu się spodobała, że wyrzucił Boga, bo mu ją „ograniczał”. Według jednych istnienie bogatych jest winą Kościoła, według innych istnienie biednych. Jedni plotą, że zniszczył on pogaństwo, inni – że je wypromował. Za bardzo nawołuje do moralności – źle. Za mało – jeszcze gorzej. Słowem, winny jest zawsze i  wszystkiemu, przykłady można mnożyć. Każdy krytyk Kościoła powinien sobie uświadomić, że znajdą się ludzie, krytykujący Kościół z przeciwstawnych powodów.


Dobrze więc, że Kościół nie jest na czasie, bo mody i obsesje przemijają coraz szybciej, pisze Chesterton. Dzisiaj modna jest propaganda sukcesu i niczym nieograniczonego rozwoju jednostki, jutro będzie modny fatalizm absolutny. Kościół jest na szczęście trochę „futurystyczny” (tak samo jak trochę "kapitalistyczny" i "socjalistyczny") bo przygotowany na to, co przyniesie przyszłość. A skoro jest atakowany z każdej strony – przez ateistów, neopogan, protestantów, liberałów – znaczy, że pozostaje punktem odniesienia dla świata. Narastające z dnia na dzień antyklerykalne szczekanie tylko tego dowodzi. 


Chestertonem zachwycali się Gaiman i Pratchett, co może dziwić, zwłaszcza w kontekście informacji o planowanym samobójstwie tego drugiego. Paradoks, którego, w przeciwieństwie do paradoksów chestertonowskich (jak na przykład „Gdyby nie było Boga, nie byłoby ateistów”), nie ogarniam, może ktoś mi wytłumaczy?


Trochę mi brakuje jakiegoś dzisiejszego odpowiednika Chestertona, kiedyś najbliższe były felietony Wojciecha Wencla, teraz ich autor trochę się zradykalizował. Można być ortodoksyjnym i radykalnym, ale też pisać lekko, z humorem i fantazją.


Ponieważ książka jest w dużej części polemiką z protestantyzmem, w kontekście wyboru papieża Franciszka przypomniały mi się słowa żyda Moryca Welta z Ziemi obiecanej:


„Cóż to za firma – protestantyzm. Papież, to jest firma!”.


Gilbert K. Chesterton, Kościół katolicki i konwersja. Wydawnictwo Diecezjalne i Drukarnia w Sandomierzu, 2012.

15 komentarzy:

  1. Ciekawe co Chesterton by powiedział gdyby dowiedział się o pedofilii księży, katowaniu dzieci w irlandzkich sierocińcach i obozach pracy sióstr magdalenek? Z jednej strony dialektyczny spór filozoficzny (jedność i walka przeciwieństw), z drugiej realny koszmar za zamkniętymi drzwiami.
    On wtedy miał tylko jeden problem z KK do przetrawienia - sprawę Galileusza i rozwiązał to dość pokrętnym rozumowaniem, że Galileusz "zamknął dyskusję" na temat położenia Słońca i dlatego zaburzył ową dialektyczną równowagę sprzecznych idei, o której piszesz. Fakt, Galileusz dyskusję zamknął, ale ustalenie prawdy zawsze zamyka dyskusję.
    Przewodas

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdyby się dowiedział, zadałby sobie pytanie, na ile to prawda, a na ile wyolbrzymienie i dezinformacja. No a gdyby te miliardy katolików, które się przez historię przewinęły, były co do jednego moralnymi doskonałościami, to byłoby też trochę podejrzane. Komunistów było raczej mniej, a stu milionów trupów raczej nic nie przebije.

    Galileusz żądał potwierdzenia tezy bez przedstawienia dowodów (skąd my to znamy...). Newton był trochę później (1686), a obserwacje gwiazd jeszcze później (1725), przedtem był jeszcze poważnie rozpatrywany system Tychona de Brahe.

    OdpowiedzUsuń
  3. Znaczy akceptujesz zło jako koszt ogólnie słusznej działalności? Czysty bolszewizm...
    Brak moralnej doskonałości to jedno, a drastyczne zaprzeczenie deklarowanej idei (ewangelii, miłości bliźniego, godności osoby ludzkiej) to głębszy poziom dna. I wiemy już, że wyolbrzymień nie było. Raczej przeciwnie - ujawniono tylko wierzchołek góry lodowej. Katolicki system robił, robi i będzie robił z duchownych potwory.
    Ingerencja Kościoła w badania naukowe Galileusza była niedopuszczalna i żadna sofistyka tego nie zmieni.
    Natomiast naprawdę intrygująca jest ta próba Chestertona użycia marksistowskiej dialektyki do obrony katolicyzmu. Wskazuje to na kolejne głębokie strukturalne podobieństwo obu systemów.
    Przewodas

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie akceptuję zła, ale nie wierzę, że da się go uniknąć. Jest taki dogmat o grzechu pierworodnym, którego nie przeskoczymy raczej. Jeśli perfekcyjna moralność miałaby świadczyć o prawdziwości jakiejś wiary czy systemu, to prym pewnie wiedliby Świadkowie Jehowy albo społeczeństwo Alexów z Mechanicznej Pomarańczy po terapii.
    Z Galileuszem to było jednak nie tak i zrobienie z niego męczennika nauki to prawdziwy chichot historii. Taki był z niego antyklerykał jak z ks. Hellera, tylko naukowiec gorszy.
    Porównanie katolicyzmu do bolszewizmu z powodu dialektyki przeciwieństw - w takim razie taoizm czy dualizm korpuskularno-falowy też są bolszewickie. Można jeszcze porównać katolicyzm do imperializmu, satanizmu, faszyzmu i czego kto tylko chce. Przestało mnie to ruszać.


    OdpowiedzUsuń
  5. Kościół w przeciwieństwie do całej plejady różnej maści ideologów, potrafi przyznać się do swoich błędów i za nie przeprosić. A po drugie świętymi nie są ogłaszani biskupi-pedofile, tylko osoby, które rzeczywiście są wzorem do naśladowania. Pozwolę sobie na marginesie dodać, że właśnie popełniłam tekst na temat pewnego nazistowskiego doktoratu o Chestertonie jako propagandziście. Jego autorka, Gretel Hoffmann, uparcie utrzymuje, że Chesterton zawsze był katolikiem, nie zadawał sobie żadnych pytań, etc. Sama natomiast broni Hitlera i narodowego socjalizmu... I tak często jest z przeciwnikami Chestertona: bronią idei, które potem okazują się zwykłymi utopiami... A swój tekst zakończyłam słowami: "Na zakończenie pozostaje mi tylko wyrazić nadzieję, że prawda zawsze będzie miała do swoich usług takich wytrawnych „pijarowców”, jakim w swoich czasach był G.K. Chesterton…" Niestety, na razie nie widzę ich na horyzoncie... http://www.dystrybucjonizm.pl/zietek-chesterton-propaganda/

    OdpowiedzUsuń
  6. Zatem kiedy Kościół przyzna jak było z abp. Paetzem...?
    Kiedy przeprosi za rodzimych pedofilów pijanych biskupów?
    Serio, to co piszesz to mit. Tak samo "przepraszał" Chruszczow za "błędy i wypaczenia" Stalina - wpadki owszem miały miejsce, ale idea jednak słuszna.
    Kościół katolicki i partia komunistyczna to dokładnie takie same byty systemowe, wykazujące te same cechy i przy tym samej wielkości posiadanej władzy generujące te same ilości ofiar. Katolickie reżymy Hiszpanii i Argentyny w niczym nie ustępują komunizmowi.
    Źródłem zła jest struktura systemowa deprawująca ludzi na masową skalę, a nie indywidualne skazy charakteru.
    Przewodas

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślałem, że w Hiszpanii i Argentynie to jednak rządziły junty wojskowe, a nie Kościół Katolicki. Jak rozumiem, powinien on wówczas ochoczo wspierać marksistów i ZSRR, byłoby w porządku.
    Nie twierdzę, że zaangażowanie polityczne jest dobre, ale przypominam, że komuszki chciały zamienić cały świat na Kraj Rad. I tak się zastanawiam, czy na wypadek potencjalnego konfliktu z islamem Kościół powinien jednak wesprzeć Zachód czy stanowczo twierdzić, że każda wojna jest zła. Jest, ale nie wiem, czy każdy pokój jest dobry.
    Zapewne gdyby zmieniono paskudną hierarchiczną strukturę Kościoła na miłą i demokratyczną, byłoby o niebo lepiej. Papieża i kardynałów powinno się wybierać w wyborach powszechnych - raj na ziemi gwarantowany. A jako że katolicy są skażeni złem systemowym, prawo do głosu powinni mieć nie oni, a reszta świata, zwłaszcza antyklerykałowie, którym dobro Kościoła bardzo leży na sercu.

    OdpowiedzUsuń
  8. Stary, skoro to ustrojstwo od Boga pochodzi, to demokratyzację wytrzyma, bez obaw! I nie chodzi mi wcale o akceptację liberalizacji obyczajów, a skończenie z tłamszeniem wolnej woli.
    W 2009 wracałem pociągiem z KUL z grupą kleryków (byli na tej samej konferencji) - młode chłopaki (bodaj I rok), entuzjazm, wiara, powołanie w oczach - czysty idealizm. I ich opiekun "ojciec duchowy" - sztywniak, lód w oczach, kłamstwa bez potrzeby - istny psychopata z amerykańskiego filmu. Wstrząsnęło mną to.
    Bierze się dzieciaki ze świętym ogniem w oczach i przerabia na zimnych drani. Dla KK najważniejsze jest nie ich powołanie, ale żeby w celibacie wytrzymali. To trzeba postawić z głowy na nogi! Skoro taki młody chłopak uważa, że ma powołanie od Boga - niech idzie i robi co mu w duszy gra. Trzeba mu pomóc, a nie miażdżyć mentalnie i formować w półludzki brykiet. Owszem, będą z tego herezje, ale herezja jest dobra, bo to autentyczne szukanie Boga.
    Przewodas

    OdpowiedzUsuń
  9. "Ogień w oczach" masz za cechę pozytywną, a już myślałem, że to cecha zarezerwowana dla fanatyków... Może jego utrata to syndrom wypalenia zawodowego i z czasem pojawia się nie tylko u księży, ale nauczycieli, pastorów czy rabinów. Ale żeby od razu psychopaci i bezmózgi, to przesada. W takim piętnowaniu grzechów i takiej retoryce jest też coś inkwizytorskiego.
    Czy herezja jest szukaniem Boga, czy kogoś innego, to też różnie bywa. Utożsamiasz heretyckość z wolnością myślenia i wyznajesz zasadę (dogmat?) "dobre, bo heretyckie". Zawsze? Każda herezja? Byle nieortodoksyjna?

    Zastanawiam się, czy dzisiaj przykładem heretyka nie jest np. Maciej Giertych - idzie pod prąd, niepokornie walczy z uznanymi dogmatami naukowymi, ale i ze stanowiskiem Kościoła właściwie też. Potrzebna nam taka herezja, bo wzbudza ferment, czy mamy ją jednak za aberrację niewartą uwagi?

    OdpowiedzUsuń
  10. Ech, Anonimowy jak widzę w wojnę z Kościołem zaangażowany całym sercem. Szkoda tylko, że jednego pojąć nie potrafi: Kościół nie składa się ze świętych, ale z grzeszników bo na tym świecie są wyłącznie grzesznicy. I zawsze będą w nim patologie, zawsze będą skandale tak jak w każdej innej organizacji złożonej z ludzi. Ciekawym dlaczego z równą zaciętością nie piętnujesz Waść unijnych instytucji z Danielem Cohn-Benditem na czele, który wprost przyznał się do nieżądnych czynów wobec dzieci? Dlaczego gość nie siedzi w mamrze a jest wciąż na unijnym piedestale? Pewnie dlatego, że nie jest księdzem i jemu wolno. Otóż nie, drogi antykościelny dżichadysto, nikomu nie wolno, nie ważne czy ubiera się w sutannę publicznie czy w żoniną sukienkę prywatnie, czy jest pederastą czy normalnym człowiekiem. A skoro się tak domagasz rozliczenia polskiego kleru z rzekomo nagminnie występującej wśród duchownych pedofilii to powiedz proszę ile takich przypadków jest? Ale dokładnie, a nie powtarzaj za GazWybem i Neeweakiem zmultiplikowanych przypadków...

    OdpowiedzUsuń
  11. Anonimowy nie jestem, wszystkie moje posty są podpisane, to raz. Fakt, że ludzie są grzesznikami to jedno, ale kiedy cała instytucja zapewnia im bezkarność i zmowę milczenia, to już znacznie większy gatunkowy ciężar zła. Dlaczego tego nie widzisz? Minimalizujesz, bagatelizujesz, bijesz się w cudze piersi. Jesteś zwykłym łajdakiem wspierającym zło. Jeżeli to jest prawdziwy katolicyzm, nie mam nic więcej do dodania - było do udowodnienia.

    Sławek, prof. Giertych rzeczywiście wzbudza ferment, czyni jawnym nieuctwo i to jego zasługa. A w nauce nie ma dogmatów, bo nauka to nie religia. Pluralizm idei wyklucza prześladowanie inaczej myślących.
    Pozdrawiam
    Przewodas

    OdpowiedzUsuń
  12. "Jesteś zwykłym łajdakiem wspierającym zło"... tak, a Ewa Wójciak nazywająca papieża chujem jest bohaterką walki z tym złem, której ktoś tylko przypadkiem przydzielił zbyt ciasną aureolę...

    OdpowiedzUsuń
  13. A co ma jedno do drugiego? Tanią demagogię i zwykły bełkot przeciwstawiasz mojej racjonalnej argumentacji. Nie mam o czym z tobą gadać, odejdź prymitywie.
    Przewodas

    OdpowiedzUsuń
  14. Konrad, nie bardzo widzę sensu ostrej polemiki z Tobą i jakiegoś "nawracania" na katolicyzm (choć czasem mam wrażenie, że podświadomie chcesz, by Cię ktoś przekonał). Pod wieloma względami stoimy po tej samej stronie barykady - i jako chrześcijanie, i jako fantaści od fantastyki poszukującej. Sam byłem może jeszcze większym antyklerykałem kiedyś - trochę poznałem księży, trochę trafiłem na inne książki, trochę więcej przeżyłem i przemyślałem i mi przeszło. Nie uważam się za mądrzejszego od nauki Kościoła i nie daję posłuchu antyklerykałom - bo to tak, jakbym wierzył w to, co o żydach mówią antysemici. A do katolickiej ortodoksji przekonuję się, chcąc nie chcąc, im lepiej ją poznaję. A raczej to ona przyciąga mnie z niepojętą siłą. Jeśli jest coś większego ode mnie, jakaś transcendencja i metafizyka, to nie mogę z góry zakładać, że jestem od niej mądrzejszy.

    A bluzgi p. Wójciak i reakcja na nie świadczą o tym, że katolicyzm ma się dobrze. Bluzgi na Światowida i jego kapłanów raczej nikogo by nie obeszły.

    OdpowiedzUsuń
  15. "Filozofia jest murem winnicy." - Tej idei jako filozof chrześcijański po postu jestem wierny.
    Tylko proszę nie podchodzić do mnie z demagogią, kłamstwem i manipulacją, bo okażę się wredniejszy od Antychrysta. Mury tak mają...
    Przewodas

    OdpowiedzUsuń